Zadania chwytaka i jego operatorów [wideo]
Najbardziej charakterystyczne urządzenie w EcoGeneratorze – chwytak. Za jego sterami zasiada sześciu operatorów pracujących na trzy zmiany. Mają bardzo odpowiedzialne zadania. Najważniejsze z nich to dostarczanie paliwa do buchających ogniem kotłów.
Kilkadziesiąt transportów dziennie. Niektóre ważące nawet około 25 ton. Mowa o odpadach komunalnych wszystkich szczecinian i nie tylko, które trafiają każdego dnia do bunkra EcoGeneratora. Kiedy transporty te przekraczają bramy naszego zakładu, nie są już tylko bezużytecznymi odpadami. Stają się paliwem, które non stop zasila dwa rozgrzane do ponad 850 stopni Celsjusza kotły. Dzięki temu odpady nigdzie nie zalegają a EcoGenerator może produkować energię cieplną i elektryczną.
Wspomniane paliwo, czyli odpady po przywiezieniu trafiają przez jedną z pięciu bram do bunkra, który może pomieścić nawet ok. 4 tys. ton odpadów. Zapasy w bunkrze wystarczyłyby na około tydzień pracy kotłów. Nie gromadzi się ich jednak aż tyle, bo paliwo jest spalane na bieżąco. Odpowiedzialni są za to operatorzy suwnicy.
Pan Arkadiusz i pan Roman pracują w EcoGeneratorze od samego początku od uruchomienia zakładu. Wcześniej doświadczenie w pracy z suwnicami, chwytakami zdobywali m.in. w stoczni czy porcie.
- Tutaj praca ma inny charakter. W bunkrze nie ma żadnych osób i tym samym odpowiedzialności i strachu, że jakimś niekontrolowanym ruchem zrobi się komuś krzywdę. W stoczni było inaczej, ale za to w EcoGeneratorze odpowiadamy za główną część procesu unieszkodliwiania odpadów – przyznaje pan Arkadiusz, operator suwnicy.
Każdą zmianę operator zaczyna od sprawdzenia poprawności działania suwnicy i chwytaka. Kilka razy dziennie sprawność urządzeń jest kontrolowana przez operatora, który wychodzi na galerię bunkra i sprawdza mechanizmy. Jeśli wszystko jest jak należy, można zasiąść przy manipulatorach (joystickach), którymi steruje się suwnicami i chwytakami.
Suwnice są dwie a chwytaki trzy – w tym jeden rezerwowy. Do pracy używa się jednak jednej suwnicy i jednego chwytaka. Niezbędne do tego są dwa manipulatory, którym towarzyszy kilkanaście kolorowych przycisków. Jeden (ten z lewej) obsługuje mechanizm jazdy mostem oraz mechanizm jazdy wózka a manipulator prawy odpowiada za mechanizm wciągarki, czyli opuszczanie, podnoszenie oraz otwieranie i zamykanie chwytaka.
W ciągu godziny do każdego z dwóch kotłów trafia ok. 11 ton odpadów. Po zwiększeniu wydajności pod koniec 2021 roku, rocznie zakład może ich spalić w sumie 176 tys. ton.
- Najważniejszym zadaniem operatora suwnicy jest zasypywanie kotłów. Paliwo cały czas musi się w nich palić – dodaje pan Arkadiusz. – To czy leje prowadzące do kotłów są zasypane, obserwujemy na kamerach. Na monitorze widzimy wejście leja, kiedy odpady schodzą, dorzucamy kolejne. Przy ujściu lejów natomiast znajdują się wypychacze, które dozują odpady wpadające na ruszt. Nad tym procesem czuwają też operatorzy kotłów.
Innym ważnym zadaniem operatora suwnicy jest kontrolowanie rozładunku w bramach. Kiedy podjeżdża transport, trzeba odpady odebrać i zrobić miejsce na kolejny rozładunek. Tych na pierwszej zmianie jest najwięcej.
- Jesteśmy w stałym kontakcie z placowym, który kieruje pojazdy do bram – kontynuuje pan Arkadiusz. – Informuje nas przez radio, że np. przyjechał tir a my mówimy, na którą bramę może się sypać. Jeśli bramy są pozasypywane, to wtedy prosimy, żeby transporty czekały. Potrzebujemy trochę czasu, gdyż wtedy nie tylko musimy pilnować zasypywania lejów, ale także udrażniania bram. Do tego jesteśmy też odpowiedzialni za napowietrzenie odpadów, suszenie, uśrednianie składu, mieszanie. To ważne, bo napowietrzone, luźne odpady lepiej się palą.
Mieszanie – uśrednianie składu jest istotne także, by zapobiegać samozapłonowi. W bunkrze zainstalowane są czujniki, które wskazują, w którym miejscu temperatura jest wysoka. Operator chwytaka śledzi pomiary tych czujników i interweniuje mieszając odpady. Czujniki są powiązane z całym systemem przeciwpożarowym, który wyposażony jest m.in. w armatki wodne wewnątrz bunkra.
- Romek, śmieciarka przyjechała – słychać w radiu.
- Niech sypie się na piątce – odpowiada pan Roman i dodaje. – To prawda, najwięcej pracy jest na pierwszej zmianie. Wtedy do zakładu przyjeżdża większość dziennych transportów. Musimy cały czas zachować czujność i sprawnie operować urządzeniami, by zasypywać leje, uśredniać skład odpadów czy odbierać transporty.
Do tego w odpadach czasami zdarzają się „niespodzianki” - gabaryty. Należy je wychwycić i umieścić w rozdrabniarce, która tnie je na kawałki, by te taśmociągiem trafiły z powrotem do bunkra. Paliwo musi być luźne. Duże kawałki mogłyby zapchać kotły.
Jednorazowo chwytak może unieść kilka ton odpadów, sam też waży kilka ton. Sterowanie taką maszyną wymaga wprawy. Urządzenie ma trzy stopnie prędkości, by operować nim sprawnie potrzeba wielu godzin praktyki.
- W strefie bunkra jest pewne zabezpieczenie w postaci czujników krańcowych. Jeśli chwytak znajduje się zbyt blisko ściany, czujniki wyłączają go. Wszelkie manewry wymagają jednak pewnej ręki. Jeśli chwytak się rozbuja może ulec uszkodzeniu. Trzeba być zatem ostrożnym. Płynne ruchy, wyczucie, odpowiednia technika – to najważniejsze zasady – podsumowuje pan Roman.
Do samego zasypywania kotłów można użyć automatu. Operator musi tylko nabrać chwytakiem odpady, po uruchomieniu automatu urządzenie samo trafi nad lej zasypowy, wtedy wystarczy tylko uwolnić szczęki chwytaka i wysypać paliwo. Nie używa się jednak tego udogodnienia cały czas. Sprawne operowanie manualne jest bowiem o wiele szybsze.
O EcoGeneratorze piszemy też na naszym Facebooku i Instagramie. Zapraszamy do śledzenia!